Ewikcja na regularnych wypłatach procentu (w trzech piérwszych latach).
Jeszcze kareta, ledwie na niéj za błotem rozeznasz hrabiowską koronę, kareta stara, ale liberja przy niej wieszająca się nowa, blada fizys wygląda oknem, Graf w wytartéj antenatowskiéj szubie, jedzie kłaniać się tym, którym zapłacić nie może. Najął dom drogo, straci na kontraktach i zapustach kilkadziesiąt tysięcy; nie zapłaci jednak nikomu, nie wie nawet czego mu się ci ludzie naprzykrzają tak nieznośnie. Mój Telembesiu! powie do swego plenipotenta, zrób tam z niemi co, żeby mi ta szlachta w oczy nie lazła.
– Zapłacićby im!
– Mauvais plaisant! zapłacić, quand on n’a pas le sou.
– Kilkadziesiąt.
– Taisez vous done – jeszcze kto posłyszy, zawsze wyjeżdżasz z tém, ależ ja muszę żyć, poodnawiaj im skrypta, albo układaj się, albo zamknij im drzwi przed nosem.
– Przynajmniej JW. Pan, téj biédnéj wdowie.
– Vous la protegez! Telembesiu! musi
Strona:J. I. Kraszewski - Obrazy z życia i podróży T.I.djvu/207
Ta strona została przepisana.