mieć córkę czy co? Zawsze mi nią głowę obijasz. C’est impossible.
— Ale ona z głodu umrze.
– A mamże ja umrzeć dla niéj z głodu!
– To nie tak wiele.
– C’est impossible, wczoraj przegrałem 500 peców w djabełka, gdyby nie to – nie podobna mi – jeśli się odegram.
– Ale ona płacze JW. Panie, ona przeklina.
– Vous êtes dur, Telembesiu! I ja płaczę, cóż chcesz? i ja płaczę, i ja przeklinam, enfin na to jesteś plenipotentem, pour faire mes affaires.
– Zapewne, ale bez pieniędzy i kredytu.
— Chcesz mnie w pole wyprowadzić! Ja rozumiem coś przecie! Hm! hm! Długi! długi! Czyz to moje długi! mego ojca! Rien n’empêche, żeby się nie układać o nie, jeśli place, to łaska, to dla pamięci.
— Ale JW. Pan nie płaci!
— Que voulez vous! Nigdy mnie nie rozumie! wszakże się nie wypieram żem winien.
— Cóż z tego?
Strona:J. I. Kraszewski - Obrazy z życia i podróży T.I.djvu/208
Ta strona została przepisana.