czora trwających, po pijatyce, hulance, oszukaństwach, obmowie, zaczynają się rozjeżdżać. JW. Panowie podładowani przez Procentowiczów, jeśli w karty się nie zgrali, szlachta z obligami za nadrą, i kilką dwózłotówkami w węzełku. Jedni weseli, drudzy smutni, inni chorzy i kaszlący, inni bladzi i senni. Wypróżniają się domy zajezdne, coraz rzadziej na sali, coraz mniej osób w traktjerze i stół gorszy, Czesi grać przestają, sklepy opinają się zasłonami nie mając komu pokazywać, niektórzy jadą na kontrakty do Kijowa, inni do domów, inni zostają zapusty w Dubnie przepędzić. Ci ostatni jakiś czas jeszcze ożywiają miasteczko, które wkrótce potém drzémać zaczyna i usypia twardym, snem aż do przebudzenia nowego w piérwszych dniach Stycznia.
Gródek dnia 23 Listopada 1841 r.
Strona:J. I. Kraszewski - Obrazy z życia i podróży T.I.djvu/223
Ta strona została przepisana.
KONIEC TOMU PIÉRWSZEGO.