Strona:J. I. Kraszewski - Obrazy z życia i podróży T.I.djvu/29

Ta strona została przepisana.

— Chwała Bogu, panie kochanku, że uciekł, odpowiedział z westchnieniem Wojewoda. Alboż nie wiecie, że ten łotr Celibuk, szatan o jedném oku attakował Nieśwież?
Wiadomo że Pan Wojewoda, jak sam nieskończenie pozwalał sobie polować (wyraz techniczny) tak też lubił kłamców i gadułów, którzy mu baje pletli i jego wymysłom potakiwali – Jeden taki żartowniś, o gruby poszedł zaklad z Xięciem, że mu tak skłamie, iż Xiąże uwierzyć nie zechce. Xiąże trzymał zakład, że wszystko uzna prawdą, co ten powié. Rozpoczął dworak opowiadanie najdziwaczniejsze, jako po sznurze kręconym z sieczki, latając się urywanym od dołu, lazł do nieba, jako tam widział, wiele dziwnych a osobliwych rzeczy. Xiąże śmiał się i potakiwał. Nareście ku końcowi bajki dodał ów dworak.
— Co mnie najbardziej tam zdziwiło, to, żem spotkał prapradziada W. X. Mości pasącego – świnie.
— A co to, to już bajka, zakrzyczał Xiąże, bajka, panie kochanku, żaden tego Ra-