drugie w prawo, co patrzącego, nie wiedzieć dla czego drażni; — ukazują się na łysych wzgórzach — Na lewo niby przedmieście rzadko porozsadzane, domeczki z szaremi dachy, białemi ściany i dokoła każdego ogródki w różne gzygzaki; — górę tę nakształt haftu na kołnierzyku ubiérają — Pokazuje się w dole miasto Bałta, dawniéj pograniczne polskie od Turcji, nad rzeczką Kodymą — świecące kilką zielonemi, czerwonemi i mnóstwem szarych dachów i kletek ciemniejące. Wody prawie nie widać, drzew mało, widok nagi i smutny. Wjeżdża się ulicami, które zajmują i zawalają zewsząd cisnące się czumackie wozy; — ostawionemi po obu stronach walącemi się domki, ziemlankami, żydowskiemi kletki, z których jedne już powywracane i bez dachów, drugie wywracające się dopiéro i w pół do ziemi zalazłe, inne na siłę kijów podparte. Te niby pomalowane, drugie obszarpane i opadłe z gliny, którą były poobmazywane — Ulica jedna na polskiéj dawniéj stronie (polska osada zwała się podobno palejowém jeziorem) wiedzie ku górze do Cerkwi,
Strona:J. I. Kraszewski - Wspomnienia Odessy, Jedysanu i Budżaku T.I.djvu/119
Ta strona została skorygowana.
109
5. LIPCA