kich przelotnych swych wrażeń — Ono mu razem maluje kraj zwiedzany i człowieka, który nań patrzał. W wieku, w którym wszystkie indywidualności wyemancypowane, każda ze swą fizjonomją i właściwym charakterem, wysuwają się śmiało, bezwstydnie prawie, na literacką scenę; musiało następstwem konieczném, przyjść i do zmodyfikowania, staroświeckich suchych dzienników podróży. Dawne opisy wędrówek, były to sprawozdania z kraju i miejsc, z dziejów i badań czasem; ale rzadko i chyba wyjątkowo, malowały człowieka co je pisał. Autor, podróżny, występował w nich tylko podrzędnie, w nieodbicie potrzebnych miejscach, (naprzykład, gdy jak Coxe musiał z wielkiém swém strapieniem spać na słomie, jak Klaproth, pod gołém niebem nocować u Władykaukazu) w ogólności zaś, maskował się jak mógł, krył za swym przedmiotem i nie dozwalał swemu ja, zwracać na siebie uwagi, którą ściągał, na opisywane przedmioty. Samo zaś nawet postrzeganie przedmiotów, inném było wcale, inny punkt widzenia rzeczy, które ze strony urzędowéj nadewszystko oglądano.
Strona:J. I. Kraszewski - Wspomnienia Odessy, Jedysanu i Budżaku T.I.djvu/12
Ta strona została skorygowana.
2
22 CZERWCA