nizkich ich chatkach, tak tu jak i daléj w stepie, gdzie mnóstwo tych poczciwych przyjaciół, na każdéj słomianéj strzesze, o dwa łokcie nad ziemią, z zupełném bezpieczeństwem się umieszcza. W miasteczkach stepowych, Ananiewie i innych, częstsze są jarmarki niż gdzie indziéj, kraj potrzebować ich musi. Mało przecięty traktami i uczęszczany tylko po traktach, skupia się z całą ludnością swą na tych targach co dwa tygodnie; nabywając czego potrzebuje do życia. Nie dawno jeszcze, wedle opowiadania podróżnych, step ten tak mało był zaludniony, że jadący do Odessy, począwszy od Bałty, w polu pod stértami nocować musieli, nic na drodze dostać nie mogąc. W ostatnich kilku latach ożywił się wielce kraj ten i zaludnił, powstały Słobody, nieustannym prawie ciągiem wiodące aż do Odessy, przez całą długość kujalnickiéj Bałhi; wystawiono mnóstwo karczem, zasadzono drzewa, wkrótce będzie to może, jedna z najweselszych i najożywieńszych dróg w świecie, jeśli tak daléj osiedlanie się i zaludnianie postępować nie przestanie.
Strona:J. I. Kraszewski - Wspomnienia Odessy, Jedysanu i Budżaku T.I.djvu/145
Ta strona została skorygowana.
135
5. LIPCA