skim, bardzo znacznéj summy; potém do Ilińskich. Zajęte przez skarb, który dług hollenderski przejął na siebie; powrócone świeżo Ilińskim zostały, z obowiązkiem częściowéj wypłaty długu. Nie dowiedzieliśmy się nawet żadnego z tych podań, jakie zwykle lud przywiązuje do gruzów, i musiałem przestając na zdobytych rysunkach, ograniczyć się niémi. Piekło już dobrze słońce, gdyśmy z Tajgór wyjeżdżali, daléj na Buhryn, ku Annopolowi się kierując.
O mieścinie Annopolu, (zapewne dawniéj noszącéj inne nazwisko?) o któréj mówiłem już raz we Wspomnieniach Wołynia, nie mamy nic do powiedzenia.
Miasteczko to, należące dziś do Jabłonowskich, w płaskiém położeniu, nie ładne, nie odznacza się niczém. Świéżo tylko odnowiony pałacyk bieleje w starym ogrodzie, którego piękne drzewa powiewają, zwieszone nad drogą. W miasteczku pusto coś i smutno. W karczmie, w któréj znowu popasać zatrzymaliśmy się, złapałem do albumu, oryginalnie głupowatą fizjonomją in-
Strona:J. I. Kraszewski - Wspomnienia Odessy, Jedysanu i Budżaku T.I.djvu/36
Ta strona została skorygowana.
26
24 CZERWCA