swobodnie można było usiadłszy na progu, dowoli się napatrzać pięknemu stawowi, całkiem parami pokrytemu, czerniejącym po nad brzegami jego lasom, — oddychając powietrzem pełnem, woni wieczornéj.
26 Czerwca. Nazajutrz ze wschodzącém słońcem, zapisawszy w mój album, widok tego stawu i lasu naprędce; ruszyłem do Szepetówki. Spiące jeszcze przejechałem miasteczko, dążąc do Horodyszcza. Kilku jednak chorych, już po ogrodzie przy łazienkach mineralnych, przechadzających się, postrzegłem. Minąwszy łazienki i nowe jakieś pozaczynane budowy, mające zdobić miasteczko, posunąłem się ku Horodyszczu; ale udawszy się zbyt w prawo, zbłądziłem i nałożywszy w nie ciekawym stepie z milę drogi, zawrócić musiałem na lewo.
Nie żałowałem jednak tego obłędu i straty czasu, znalazłszy nie daleko Horodyszcza, oryginalną i niezwyczajnych kształtów, starą mogiłę do odrysowania (złożoną jakby z dwóch części: podstawy i ostro-kręgu na niéj stojącego); — potém samo Horodyszcze, już z nowéj i nieznajoméj, oglądając strony. Daw-
Strona:J. I. Kraszewski - Wspomnienia Odessy, Jedysanu i Budżaku T.I.djvu/50
Ta strona została skorygowana.
40
26 CZERWCA