Wjeżdżając do miasteczka, uderzyła mnie szczególna wschodnio-izraelskim smakiem, budowa Synagogi, otoczonéj gankami, wschodkami, daszkami ozdobnemi, ażem ją mimo kropiącego dészczu stanąwszy, wyrysować musiał, nie zastanawiając się potém nigdzie, ruszyliśmy na nabożeństwo do Kościoła XX. Kapucynów. Kościół ten jak inne tegoż Zakonu, skromny, czysty, miły i do nabożeństwa zachęcający. Jako niepospolite dzieło Sztuki, zastanowiła mnie prześliczna Monstracja ozdobna wieńcem z korali, bardzo pięknéj roboty. Pomodliwszy się i zastanowiwszy na chwilę u jednego nagrobku Iwanowskiego, stoletniego, z napisem: Quod aevo promeruit, aeterne obtinuit, wcale dobrym konceptem — powróciliśmy nazad. Całe miasteczko znaleźliśmy zawalone mażami Czumaków, których wszędzie całych i połamanych, pełnych jeszcze, już próżnych, wyprzężonych i zaprzęganych, na ulicach i po placykach, pełno było. Czumacy ze swemi ogorzałemi twarzami, zadziegciowanemi koszulami, dumną fizjognomją i odarto-oryginalnym strojem, nawijali nam się wszędzie. Ale tu Czumak
Strona:J. I. Kraszewski - Wspomnienia Odessy, Jedysanu i Budżaku T.I.djvu/58
Ta strona została skorygowana.
48
29 CZERWCA