Strona:J. I. Kraszewski - Wspomnienia Odessy, Jedysanu i Budżaku T.II.djvu/221

Ta strona została przepisana.
219
20 LIPCA

nych, nizkich, krytych, jeszcze dranicami lub tarcicami, co okazuje, że bardzo już dawno stanęły; murowanych z nie dobrze spojonych i nie ogładzonych kamieni, a przeto już ku schyłkowi się mających.
Gdzie niegdzie zieloya akacja, stojąca u drzwi domu, ocienia go trochę; tam i ówdzie szynczek z wywieszonym napisem: — {{c|CANTINA. znak jaki rzemieslniczy skromny, — jednostajność przerywają. Czumacy tłumami leżą u wrót Magazynów zbożowych.
Ale ku Kanatnéj, coraz a coraz mniéj ruchu i życia — We dwóch przecięciach ulic, jadąc w tę część miasta, postrzegłem wspaniałą Cerkiew ś. Michała a w drugiéj ogromny młyn murowany i dalekie plantacje akacji. W ulicach pusto było i cicho. — Dzieci biegały swobodnie nie lękając się roztratowania i puszczały białego Latawca nad głową moją. Nikt nie jechał, nikt nie szedł, choć to był już wieczór, nikt powietrzem chłodniejszém nie wyszedł odetchnąć na progu. Cisza ta tém bardziéj była uderzająca, że o kilkaset kroków daléj, zbytek życia i