Strona:J. I. Kraszewski - Wspomnienia Odessy, Jedysanu i Budżaku T.II.djvu/262

Ta strona została przepisana.
260
26 LIPCA

nad groblą (jettée) idącą w morze ku portowi Kwarantanny; weszliśmy w ulicę wysadzoną akacjami przez bramę, do porządnie wybrukowanego piérwszego oddziału kwarantanny. Kwarantanna razem wzięta, jest prawie całém miasteczkiem oddzielném, do wielkiego przytuloném miasta. U dołu, po pod górą, nad samym brzegiem morskim we właściwéj kwarantannie, są domy, traktjery, kapłice angielskich protestantów i katolików, sklepy i t. p. Wszystko to prawie w morzu już nad samém wybrzeżem, po nad którém rozciąga się długa baterja broniąca portu kwarantanny. Ogromne statki przypierają tu do samych grobli dla reparacji i ładunku.
W piérwszym kwartale, w ogromnych linjach Magazynów, porządnie murowanych, złożone są towary piérwszéj Klassy, które czumy nie przyjmują i nie przenoszą zarazy. Tu z jednéj strony przyjmują od morza, Oczyszczają starannie z włókien nici, worków, sznurków i wszystkiego coby chorobę przeprowadzić mogło, a potém obmywszy wodą, lub tak jak są — oddają na drugą stronę, handlo-