Strona:J. I. Kraszewski - Wspomnienia Odessy, Jedysanu i Budżaku T.II.djvu/303

Ta strona została przepisana.
301
27 LIPCA

stawkiem błotnistym wody słodkiéj, która stąd ścicka do morza. — Kropla czysta w gorzko-słone przepaści — oto wszystko!
W całym tym ogródku, który urok, jakiby mieć mógł, przez zaniedbanie traci, najcudowniejsze miejsce, to mała zatoczka (erique) gdzie morze obrywając wzgórze skaliste, w dziwnie fantastyczne kształty, poszarpało miękki kamień i bije ciągle, kończąc powoli swoje dzieło zniszczenia. Niektóre obłamki kamieni podziurawionych, poczerniałych od ciągle bijącej w nie fali, stérczą już w morzu na włosku się ledwie trzymając brzegu — inne już od niego odskoczyły i woda je odsłania lub falą zalewa. Obok na piasku drobniejsze szczątki obrywu leżą i nastawiają się bałwanom; — a fala na nie wyrzuca ku brzegowi resztki gdzieś w Krymie i Stambule zatopionych naczyń, obłamki dachówek i rozmaite okruchy, co długo spoczywały w morzu, posuwały się po dnie, aż na świat znowu, na obcym brzegu wyjrzały.
Co to za śliczne ze swemi obrywami, zatoką i dalekim na morze widokien z góry — miejsce! Co za piękny, czegoś smutny,