Strona:J. I. Kraszewski - Wspomnienia Odessy, Jedysanu i Budżaku T.III.djvu/154

Ta strona została przepisana.
152
2 SIERPNIA.

czyć, dodał z uśmiéchem — pro aris et focis.
To mówiąc, puścił się galopem ku domowi, gdzie około cztérdziestu czeladzi stali na straży. Umocniony był wedle możności. Generałowie jakkolwiek nawykli do uporu i odwagi Karola, nie mogli się wydziwić zimnéj krwi i determinacji, z jaką myślił się bronić w kilkadziesiąt ludzi, przeciwko kilkudziesiąt tysiącom i dziesięciu działom nieprzyjaciela.
U drzwi domu spotkali się już z Janczarami; około dwóchset Turków i Tatar wpadli oknami wewnątrz, i opanowali pokoje, prócz jednéj sali, gdzie się słudzy królewscy schronili. Sala ta była blizko drzwi głównych, któremi Król z dwudziestą otaczajacych wpadał. Zeskoczył z konia z pistoletem i szpadą w ręku, reszta dworu za nim.
W tém Janczarowie go otaczają, ożywieni obietnicą ośmiu dukatów od Baszy, temu, kto się tylko dotknie sukni króla, jeśliby go pojmano. — Karol bije i zabija, co napadnie. Janczar ranny przyłożył muszkiet do jego twarzy i gdyby nie przypadkowy ruch ręki trąconéj w tłumie i zgiełku, Karolby zginął. Kula ośliznęła się po nosie, urwała