Strona:J. I. Kraszewski - Wspomnienia Odessy, Jedysanu i Budżaku T.III.djvu/165

Ta strona została przepisana.
163
2 SIERPNIA.

gą ku Kieszeniewu, spotykaliśmy coraz gęściéj Bulgarów, których po stroju i typie twarzy łatwo od Mołdawian rozróżnić można. Mężczyźni po większej części granatowe mieli suknie, kobiéty fartuchy ciemne, z wyrabianiami nakształt szlaków, w różnych kierunkach, zawicie głowy podobne do mołdawianek i może od nich przéjęte.
Pięć werst przed Kisziniewem, ciągną się już rozlegle ogrody Bulgarów, i prowadzą aż do miasta, w nich uprawa ogrodowiny, warzywa, owoców na taką skalę, że prawdziwie zadziwiać się musim, kto tyle spotrzebować może? Miasto zdala, jak wszystkie tutejsze, zastanawia rozległością, rozsypane bowiem na ogromnej przestrzeni, i jakby na wyrost zakreślone. — Widać białe domki to w kupkach, to pojedyńczo rozstrzelone po sadach, a wśród nich stérczą wieże białe Cerkwi sobornéj; luterskiéj kirchy gotycka strzała, katolickiego dwie kopułki nieproporcjonalne, wierzchołki mołdawańskich Cerkwi, (nabożeństwo odprawia się w ich w języku sławiańskim, modlą się zaś i śpiewają po mołdawsku) — ormiańskiéj i t. d.