Strona:J. I. Kraszewski - Wspomnienia Odessy, Jedysanu i Budżaku T.III.djvu/175

Ta strona została przepisana.
173
2 SIERPNIA.

du, kaſtany, zawoje, fezy; kobiece za to zupełnie nic nie znaczące. We wszystkiém mieszanina i zbiegowisko najdziwaczniejsze; napisy francuzkic, polskie, ruskie, niemieckie, ormjańskie, krzyżują się na szyldach ulicznych. Język wszakże panujący, uliczny jest mołdawski t. j. rumuński i w tym języku wywołują roznoszczycy swój towar, bułki (franzoli) gruszki, kawony i inne owoce (wszystkie sprzedają się na wagę). Na zajezdnym domie w którym staliśmy, jedna z desek nosiła napis polski; był faktor jak unas żydek, a najęty dorożkarz pokazał się rodem z Wilna. Gospodarz domu miał nazwisko włoskie.
We wszystkiem podobna mięszanina; i nie dziw, że Kisziniew przedstawia w sobie, to, co jest cechą zaludnienia całéj Bessarabji, zbiegowisko najróżniejszego pochodzenia ludzi.
Zajechaliśmy powtóre do Cerkwi Sobornéj. Nic tu nie widziałem uderzającego, krom (jak wszędzie z resztą) wielkiéj ilości świec ofiarnych, które pobożni u drzwi kupując, palą przed Ikonami. Niektóre Ikony świętych obstawione były niemi. Jest to