Strona:J. I. Kraszewski - Wspomnienia Odessy, Jedysanu i Budżaku T.III.djvu/212

Ta strona została przepisana.
210
5 SIERPNIA.

cy dom, liczył się za tak zwaną Daczą; a daléj poczynała się już wieś, kolonja niemiecka. Teraz olbrzymio rosnące miasto, wsie i przedmieścia pochłonęło w sobie.
Któż wie, czy w ciągłym postępie i Dalnego nie zajmie wkrótce Odessa?
Chociaż ani pora roku, ani pora dnia, nie sprzyjała obejrzeniu w całym blasku starego Bazaru, przyjechaliśmy tam, i znalazłem go jeszcze obszérnością, ogromem, ruchem wielce zastanawiającym. Najrozmaitszy towar, zwłaszcza żywność leżała tu wystawiona na sprzedaż; owoce, jarzyny, warzywo w ilości, którą zdaje się niepodobna, aby Odessa spotrzebować miała. W Bazarze tym zakupują się wszystkie potrzeby spiżarni domowéj, wszystko czego wymaga kuchnia. Oprócz żywności, czegoż tu niéma? Żelastwo wszelkie, wyroby drewniane, począwszy od łopat, do kół i osi, powrozy, sznury i t. d. — Przecisnąć się trudno, za towarem zalegającym najmniejszy kątek. Pod straganami, sprzedają się bakalje, pod innemi owoce, misternie poukładane w pyramidy na stołach i ławach, lub kupą rozrzuco-