ne na ziemi. Przekupki ważą, kłócą się, wołają, układaja, sprzedają — kupujący jadą, wysiadają, stają, targują, a choć o południu, Bazar jeszcze był czynny. Bazar ciągnie się aż pod Bulwar opasujący miasto; targ coraz się zmienia, ale nie ustaje. Tak zwane ławki (sklepy) stoją naprzód w dolnych domów pomieszkaniach, powtóre rzędem pod niemi, trzecie już w ulicy, a to z obu stron Bazaru, nie liczę sklepików, straganów czepiających się jak jaskółcze gniazda po rogach, wystawach, przy murkach. Wszędzie zdaje się ciasno, nigdzie kątka próżnego. —
Na samym już bulwarze targ rzeczy przywiezionych, owoców, jarzyn pod gołem niebem się rozkłada; pod szatrami tuli, w krytych ledwie wyprzeżonych wozach rozpoczyna; zdjętych z kół i postawionych na ziemi jak kramiki — Niezliczonemi stosy leżą ogórki, kukuruza, kawony, melony, kapusta, czosnek, cebula. Daléj drzewo, kiziak, liny, sznury, użwy. Wszędzie targ, ruch, życie. Trudno to opisać, łatwiéjby może odmalować, a dla malarza z talentem, nie jedno tu wyborne tema do obrazu. Weseli Rusini w czer-
Strona:J. I. Kraszewski - Wspomnienia Odessy, Jedysanu i Budżaku T.III.djvu/213
Ta strona została przepisana.
211
5 SIERPNIA.