Strona:J. I. Kraszewski - Wspomnienia Odessy, Jedysanu i Budżaku T.III.djvu/214

Ta strona została przepisana.
221
5 SIERPNIA.

wonych koszulach, grający w reszotkę; daléj ogorzały bulgar, czarny, płachtą okryty Mołdawianin; nie jedna twarz lazarońska, nie jeden zebrak godny Murilla. Około szynczków mnóstwa en plain air, lub pod namiotami rozstawionémi; sceny także wyborne. Nigdzie jednak obrzydłego, ohydnego pijaństwa, pod taką postacią jak się ono czasem u nas objawia. Może to przypisać należy temu, że tu mniéj daleko piją wódki, która prędzej, i szkodliwiej upaja.
Dziewiątego Sierpnia. Ranek zszedł na uszanowaniach, to jest na odwiedzinach koniecznych. Potém odwiedziłem, także z konieczności prawie, (bo go wszyscy odwiedzali) Foka morskiego, który wedle programmu miał wybornie mówić Baba; ale w istocie wybornie tylko pryskał i ślicznie się do góry tłustym brzuchem wywracał. Na drodze od Foka, była Diorama.
Wstąpiliśmy i tu. Obrazy tej Dioramy miały to szczególnego, że były wyklejane ze słomy na płótnie, co im dawało tak dziwny ognisty koloryt, że były prawie przerażające. Jakiś dziwny, fantastyczny świat hoffmanow-