śpiéwającego tym prawie tonem co Ormianie.
Do pokrowskiéj Cerkwi, nieodróżniajacéj się niczem wybitnie od innych, nadjechaliśmy już po rannym Nabożeństwie; babki tylko kościelne czarno ubrane, i żebraków znaleźliśmy, Są tu stare obrazy, na jednéj tablicy wyobrażające po kilkanaście przedmiotów, jaskrawo i niezgrabnie namalowanych. Zowią je korsuńskiemi malowidłami. (?) Nadpisy niektóre na tych obrazach, były greckie. Przedmioty ich razem połączone, najrozmaitsze. P. Jezus, N. Panna, Stacje, ś. Jerzy, wszystko razem ściśnięte. Koloryt czerwony, żywy, prawie bez cienia.
Dojechaliśmy wreszcie do Soboru, którego wysoką igłę krytą blachą (dzwonnicę) najdalej się postrzega dojeżdżając do miasta. Dzwonnica ta, jest dziełem Mnicha, który się.
nigdy architektury nie uczył- Sobor, który teraz, nową budową połączono ze dzwonnicą, mały dosyć. Malowania nie złe, staraniem Xięcia Richelieu pozyskane. Kilka z nich wyjęto teraz dla wstawienia nowych ikonów, bardziej tradycjonalnych rysów. Trafiliśmy na Nabożeństwo greckie, ścisk był wielki. —
Strona:J. I. Kraszewski - Wspomnienia Odessy, Jedysanu i Budżaku T.III.djvu/247
Ta strona została przepisana.
245
5 SIERPNIA.