godniu, z Owidiopola do Akkermanu i nazad.
Tuż przy domu pocztowym, jest port, do którego chociaż parochód nie przybija, ale przyciągają ludzie i na nie ciężary pakuja; przejeżdżający, dostają się na statek małemi lódkami.
Staliśmy i stali w Owidiopolu, oczekując na przybycie statku, sprzeczając się, czy on to, czy nie on, czerniał na Limanie. Nareszcie przekonaliśmy się, że to on był niewątpliwie, i że ku nam zwróciwszy się przybliżał. Pomimo skwaru, który dopiekał w porcie, wybiegłem od okna pocztowego domu, śledzić go z pomostu bliższego, i szukać na pięknym Limanie. W chwilę po przybyciu naszém, zatoczyły się do portu mnóstwo czumackich powózek, wózków z kolonistami i kocz Xiężnéj Suzzo (z domu Kallimachi) — Xiężna z córką ze stoicką cierpliwością siadłszy na skwarze słonecznym, czekały także parochodu.
Ja tym czasem suwałem się sił ostatkiem oglądając port, brzeg, miasteczko puste, które szeroko rozlegało się w dole, od for-
Strona:J. I. Kraszewski - Wspomnienia Odessy, Jedysanu i Budżaku T.III.djvu/26
Ta strona została przepisana.
24
31 LIPCA.