Strona:J. I. Kraszewski - Wspomnienia Odessy, Jedysanu i Budżaku T.III.djvu/36

Ta strona została przepisana.
34
31 LIPCA.

łym ze złamaną głową minareciku, trzy także kule żelazne wbite czernieją.
Za piérwszym dziedzińcem, jest drugi mniejszy, znowu otoczony murami, baszty, fossami, chodnikami szérokiemi, porosłemi darnią zieloną. W głębi jego, jest jeszcze trzeci, ale tego dziś oglądać nie mogliśmy, bo był zamknięty, przebiegliśmy tylko białogrodzkie mury, pasąc niemi ciekawe oczy, i usiłując plan ogólny téj ogromnej massy-pochwycić, utkwić w pamięci. Przy blasku zachodzącego słońca, napróżno oczy utkwiłem w napisach, trudno mi było dla wzniosłości ich greckie od ormiańskich rozpoznać. Odkładam więc na jutro. — W piérwszym dziedzińcu, jakiś herb, w kształcie strzemienia czy Delfy greckiéj (może herb Doriów)? upatrzyłem na narożnéj wewnętrznéj baszcie.
W ogólności charakter budowy, przypomina czasy genueńskie, nie turecka to wcale zdaje się byé konstrukcya, a gdzie ręka muzułmanów dolepiła co, poznasz tę świéższą nalepę, po mniéj staranném wykonaniu i niedoborze materjału.