Strona:J. I. Kraszewski - Wspomnienia Odessy, Jedysanu i Budżaku T.III.djvu/38

Ta strona została przepisana.
36
31 LIPCA.

ciły na wodzie, i wyglądały jaskrawo rozpadlinami baszt, zwróciliśmy się do miasteczka.
Mój towarzysz podróży, co krok stawał zdziwiony. Nie poznaje dawnego Akkermanu, od roku, jak gdyby silną ręką popchnięty w nową drogę postępu, począł się szybko budować, znikają kletki tureckie nieforemne, szopki murki kręte; formujące labyrynt uliczek poplątanych; wyciągają się linje porządnych domów, z kamienia białego podobnego odeskiemu stawionych (nieco twardszego jednak) a stawionych wcale nawet nie złą architekturą. Mijamy stosy materjału, kamieni. Poczęte budowy, kupy gruzu, któremi ulica zasypana, rusztowania, furty niedokońezone. Ten kraj, nie jest już, nie jest wcale dzikim stepem potatarskim, w nim pełno życia i ruchu, więcéj pewnie, niż gdziekolwiek w naszych z dawna zamieszkałych prowincyach. Dzięki gorliwym staraniom zacnego Gubernatora Fiedorowa, który wzniósł można powiedzieć, Kiszeniew, podnosi się też silnie i szybko Akkerman, buduje, zaludnia i porządkuje.
Parochody, winnice, handel, ogrody pu-