Strona:J. I. Kraszewski - Wspomnienia Wołynia, Polesia i Litwy.djvu/15

Ta strona została przepisana.
3
WSTĘP.

dące materyałem do pisania, jest niesprawiedliwy. Wszystko w swoim sposobie użyteczném być może, gdy się tylko zastanowić zechcemy. Każdy kraj, każdy kątek, każdy człowiek, może być ludziom nauką, artyście wzorem lub pomysłem. Dzikie lasy Ameryki Coopera, stare zamczyska Szkocyi Walter-Scotta, czémże są niższe od obrazów, jakie nastręczyć może nasz kraj słowiański? A historye naszych zamków, miast i horodyszcz ileż to poezyj ukrywają w sobie. Niestety! zawsze szukamy obrazów daleko za sobą, przed sobą, nigdy koło siebie. Jest urok w obcéj stronie, a swoje tak się osłucha, opatrzy, spospolituje, że wreście stracim dla niego uczucie podziwienia, jakieśmy mu winni; a nawet poznajomić się z niém bliżéj zaniedbywamy jedynie dla tego, że machinalnie, materyalnie znamy je aż do znużenia. Dla tego też cudzoziemiec nowoprzybyły, żywiéj wszystko uczuje, więcéj u nas zobaczy, lepiej opisze.
Tę skorupę zwyczajnie otaczających nas przedmiotów, małe usiłowanie postrzegania łatwo rozbije. Chciejmy się tylko zastanowić nad swoim krajem, a znajdziemy w nim, tysiąc wdzięków, tysiąc pamiątek, tysiąc godnych zastanowienia przedmiotów.
Prawda że piérwsze próby poufałych tegoczesnych opisów, nieoswojonym z niémi czytelnikom, dziko w uchu zabrzmią; prawda że