Strona:J. Servieres - Orle skrzydła.djvu/108

Ta strona została przepisana.
VII.

Było to w lipcu w roku 1798. Armia francuska pod dowództwem generała Bonaparte znajdowała się w Afryce, leżąc obozem w pustyni, opodal miasta Gizeh, zbudowanego na ruinach starożytnego Memfisu. Jak stado białych ptaków, rozsypane były namioty u stóp piramid, których pilnowały sfinksy, nieme, a tak wierne stróże.
Na jednym z głazów, należących do piramidy Cheopsa, stało dwóch oficerów; badali oni za pomocą lunet milczącą pustynię. Byli to Napoleon Bonaparte i generał Kleber.
— Rzeka, którą w dali widzimy, to Nil, czy tak? — zapytał Kleber, pod względem wykształcenia stojący niżej od Bonapartego.
— Oczywiście — odparł tenże.
— Daleko stąd do Paryża?
— Do Paryża daleko, ale do Touilerie blizko — rzekł Napoleon, uśmiechając się nieco.