Strona:J. Servieres - Orle skrzydła.djvu/133

Ta strona została przepisana.

— Ty! — rzekł uroczystym głosem — ty, Napoleonie, ujmiesz rzucone w błoto i krwią obryzgane berło Francyi. Ty będziesz jej władcą!
Napoleon rzucił posępny wzrok w przestrzeń, w oczach jego rzucił dziwny ogień ambicyi i natchnienia.
— Ojcze! — rzekł po chwili wzruszonym głosem — budzisz myśli, od dawna drzemiące w mojej duszy, a jam je stłumić powinien; nie zawaham się poświęcić sił i życia dla szczęścia Francyi, ale berła jej podnieść nie powinienem... Wszakże republikaninem jestem?
— Oktawiusz, cezar Rzymu, też był republikaninem — odrzekł ksiądz Melvy spokojnie.


∗             ∗

Wypadki szybko biegły po sobie: dnia 27 grudnia r. 1799 Napoleon Bonaparte został mianowany konsulem. Francya uznała potrzebę silnej, energicznej władzy. Ufano, że Bonaparte potrafi być energicznym nie tylko na wojnie. Spokój na pozór powrócił, ale tylko na pozór; w łonie narodu tlały zawiści, żyły i krzewiły się różne stronnictwa. Konsul wiedział, że jest celem nienawiści wielu, lecz nie lękał się nikogo i niczego, ufając w swoją dobrą gwiazdę... Czyż tyle razy los przychylny nie ocalił go od groźnego nad wyraz niebezpieczeństwa. Poczynał wierzyć, że Opatrznośćch owa go dla spełnienia jakiegoś posłannictwa na ziemi... Rok upłynął zupełnie cicho. Pewnego chłodnego dnia, wązką uliczką Saint-Nicoise, znajdująca