Strona:J. Servieres - Orle skrzydła.djvu/88

Ta strona została przepisana.
III.

Bez przygód już Jerzy i Piotr przybyli do małej wysepki koło Marsylii.
— Trzeba jak najprędzej wynająć łódź i dostać się do Włoch — radził Piotr — zdaje mi się, że wszystkie nasze nieszczęścia stąd pochodzą, iż gadamy za dużo.
— Powiedz, że ty za wiele gadasz — odparł, śmiejąc się Jerzy.
— Racya! racya! — potwierdził wiarus — od dziś ani mru! mru! przysięgam...
Powziąwszy tak chwalebny zamiar, najął łódź, umawiając się o nią jak najlakoniczniej z jej właścicielem. Nazajutrz wylądowali w Rapollo, już na włoskim brzegu. Nie potrzebowali długiego czasu, ażeby dotrzeć do armii francuskiej, gdyż pokrywała ona, jak gdyby siecią, cały półwysep apeniński.
— Gdzie znajduje się obecnie generał Bonaparte? — zapytał Jerzy pierwszej warty.