Strona:J. W. Draper - Dzieje stosunku wiary do rozumu.djvu/106

Ta strona została uwierzytelniona.

była karawana wielbłądów. Pochodziła ona z Mekki i przywoziła kosztowne towary z Arabii Południowej, tak zwanej Szczęśliwej. Przewodnik karawany, niejaki Abu Taleb, oraz siostrzan jego, dwunastoletni chłopak, doznali gościnnego przyjęcia w miejscowym klasztorze nestoryańskim.
Mnisi dowiedzieli się wkrótce, że młody gość ich, zwany Halibi albo Mahomet, jest siostrzanem strażnika Kaaby, świątyni arabskiej. Jeden z nich, imieniem Bahira, nie szczędził pracy, aby go nawrócić z pogaństwa, w którem był wychowany. Znalazł przytem, że chłopiec przedwcześnie jest rozwinięty i niezmiernie żądny wiadomości, szczególnie o rzeczach religijnych.
W ojczyźnie Mahometa głównym przedmiotem czci mekkańskiej był czarny kamień, meteoryt, leżący w Kaabie, wraz z trzystu sześćdziesięciu podrzędnymi bałwanami, wyobrażającymi dni roku według ówczesnego rachunku.
Jakeśmy widzieli, kościół chrześciański naówczas, skutkiem ambicyi i niemoralności duchowieństwa, wpadł w bezrząd. Zgromadzały się sobory pod różnymi pozorami i często bywały widownią gwałtów, przekupstwa i zepsucia. Na zachodzie biskupstwa wabiły taką pokusą bogactw, rozkoszy i władzy, że obiór biskupa kaziły nieraz straszne morderstwa. Na wschodzie zaś, skutkiem polityki dworu carogrodzkiego, herezye i niezgody szarpały łono kościoła. Z pomiędzy niezliczonego tłumu sekt,