Strona:J. W. Draper - Dzieje stosunku wiary do rozumu.djvu/110

Ta strona została uwierzytelniona.

o Trójcy, o synowstwie Jezusa zrodzonego z Boga, o Maryi będącej zarazem dziewicą, matką i królową nieba.
Samotne rozmyślania w jaskini doprowadziły Mahometa do wniosku, że za mgłą dogmatów i sporów, jaśnieje jedna wielka prawda, jedność Boga. Wsparty o pień palmowy, rozwijał przed sąsiadami i przyjaciółmi swoje poglądy i oznajmił im, że postanowił poświęcić życie na opowiadanie tej prawdy. Powtarzał nieraz w przemowach i w koranie: „Jestem tylko kaznodzieją publicznym... opowiadam jedność Boga“. Takie było jego wyobrażenie o swem tak zwanem apostolstwie. Odtąd, aż do śmierci nosił on na palcu sygnet z napisem „Mahomet posłannik Boży“.
Dobrze wiadomo przyrodoznawcom, że przydłuższy post i niepokój wewnętrzny koniecznie sprowadzają majaczenia. Zdaje się, że nie powstała żadna religia, założona przez człowieka, pełnego zkąd inąd zaparcia się i powagi, w którejby nie było mowy o nadprzyrodzonych pokusach i rozkazach z nieba. Więc też tajemnicze głosy zachęcały apostoła arabskiego do wytrwania w postanowieniu; dziwaczne widma snuły mu się przed oczami: słyszał w powietrzu brzmienia jakby dalekiego dzwonu. Raz w czasie snu nocnego Gabryel zaprowadził go z Mekki do Jerozolimy, a ztamtąd aż do szóstego nieba; do siódmego obawiał się zajrzeć, więc Mahomet sam przedarł się przez stra-