niewiast z krajów podbitych, nadało niezłomną trwałość mahometaństwu. Dzieci takich kobiet pyszniły się później bohaterskimi ojcami. Najlepszy dowód skuteczności tej polityki widzimy w Afryce północnej. Nieprzeparty urok wielożeństwa w nader krótkim czasie ustalił tam nowy porządek rzeczy. Nie więcej, jak w lat kilkadziesiąt, namiestnicy donosili już kalifowi, że trzeba zaprzestać wybierania haraczu, gdyż wszystkie dzieci zrodzone w tamtych stronach, są wiary mahometańskiej i mówią po arabsku.
Religia ta, jak ją przekazał założyciel, była ludzkokształtnej natury. Bóg jej był po prostu olbrzymim człowiekiem, a niebo przybytkiem uciech zmysłowych. Wkrótce jednak oświeceńsi wyłamali się z pod tych grubych wyobrażeń, zamieniając je na bardziej filozoficzne i uszlachetnione. Z czasem pojęcia te zbliżyły się nawet do zasad, które sobór watykański za dni naszych uznał za prawowierne. Tak np. Al-Gazzali powiada: „Do poznania Boga człowiek nie może dojść temi drogami, któremi siebie i swoją duszę poznaje. Przymiotów Boga niepodobna określić według przymiotów ludzkich. Wszechwładza i rządy jego nie dają się ani porównać, ani wymierzyć“.