Strona:J. W. Draper - Dzieje stosunku wiary do rozumu.djvu/195

Ta strona została uwierzytelniona.

wieka po śmierci; że pod ziemią ciągną się przestworza wiecznej ciemności i niedoli, siedlisko potępionych. Tak więc świat widomy obrazem jest niewidomego.
Na podstawie takiego poglądu na układ świata wzniosły się wielkie systemy religijne, a przez to i potężne pobudki materyalne wplotły się do ich powstrzymywania. Systemy te, uciekając się nawet do krwi przelewu, odpierały wszelkie usiłowania ku sprostowaniu oczywistych błędów tego poglądu, przewidując, że wówczas pomieszczenie nieba i ziemi, oraz najwyższe stanowisko człowieka we wszechświecie mogłyby być poddane pod wątpliwość.
Jednakże usiłowania tego rodzaju były nieuniknionemi. Odkąd ludzie poczęli w ogóle się zastanawiać nad temi rzeczami, musieli zwątpić o twierdzeniu, że ziemia jest nieprzejrzaną równiną. Nikt bowiem nie może się oprzeć myśli, że słońce, które widzimy dzisiaj, jest zupełnie to samo, któreśmy wczoraj oglądali. Pojawianie się jego co rano koniecznie nasuwa przypuszczenie, że przechodzi ono pod spodem ziemi. Ale to się nie zgadza z wiarą, że w podziemnych czeluściach wieczny mrok panuje. Tą drogą mniej lub więcej wyraźnie budzi się myśl o kulistej postaci ziemi.
Nie może się ona rozciągać na dół bez końca, bo słońce nie mogłoby przechodzić nawskróś, ani przez jakąś szczelinę albo otwór w niej, gdyż wschodzi i zachodzi w różnych miejscach, stosownie do