te, które obecnie zamieszkują ziemię, są drobną cząstką niezliczonego mnóstwa dawniej żyjących; że na każdy rodzaj istniejących dzisiaj przypadają tysiące wygasłych. Chociaż każdy utwór geologiczny tak doskonale się znamionuje jakimkolwiek przeważającym typem, że słusznie daje się nazywać wiekiem miękczaków, wiekiem płazów, albo wiekiem ssących, to jednak pojawienie się istot nowoprzybywających nie następowało raptownie, niby mocą nagłego tworzenia. Owszem, postępowały one stopniowo w poprzednim okresie, dochodziły szczytu w tym, który cechują, a później zwolna wymierały w dalszym. Zgoła bowiem niema nagłego tworzenia się, niema dziwnego jakiegoś raptownego wynurzania się, ale jest powolne przeobrażanie się i powolny rozwój z form dawniejszych. Tutaj więc znowu napotykamy konieczność długich okresów czasu wobec takich skutków. W zakresie dziejów nie znajdujemy ani jednego wybitniejszego, a pewnego przykładu takiego rozwoju, z wahaniem więc mówimy o wątpliwych przykładach wygaśnięcia. Ale w czasach geologicznych odbywały się miliony wytworzeń i wymierań.
Ponieważ tedy za pamięci ludzkiej nie zauważano żadnego przykładu przeobrażenia lub rozwoju, przeto niektórzy skłaniali się do zupełnego zaprzeczenia ich możebności, dowodząc, że wszystkie a wszystkie gatunki zawdzięczają swe istnienie pojedyńczym aktom twórczym. Lecz z pewnością
Strona:J. W. Draper - Dzieje stosunku wiary do rozumu.djvu/242
Ta strona została uwierzytelniona.