nych od nas secinami tysięcy lat. Przy tem nie trzeba zapominać, że badania te są zupełnie świeże i ograniczone dość szczupłą przestrzenią geograficzną; oraz że nie czyniono żadnych poszukiwań w takich okolicach, któreby słusznie poczytywać należało za pierwotne siedliska ludzkie.
Tym sposobem musimy się cofnąć niezmiernie daleko po za sześć tysięcy lat ojców kościoła. Trudno bowiem ostatniemu okresowi lodowemu Europy wyznaczyć datę krótszą nad ćwierć miliona lat, a istnienie człowieka jeszcze jest wcześniejszem. Ale nie dość na tym olbrzymim przewrocie: musimy nadto przypuszczać przebycie stanu zwierzęcego, oraz powolny stopniowy rozwój.
Musiałem umieścić treść tego rozdziału nie we właściwym porządku chronologicznym; chciałem bowiem nieco obszerniej przedstawić to, com zamierzył powiedzieć o istocie świata. Spory wszczęte o wieku ziemi nastąpiły nieprędko po zatargach o kryteryum, czyli o sprawdzianie prawdy, to jest reformacyi; właściwie należą nawet do bieżącego stulecia. Prowadzono je z takiem umiarkowaniem, że słuszniej zdało mi się wypisać na tytule tego rozdziału „Spór“, niżeli „Walka“. Geologia nie napotkała tak zawziętego oporu, z jakim napastowano astronomię, a chociaż i ona domagała się przyznania wielkiej starożytności ziemi, sama jednak wskazała całą niepewność obliczeń, jakie dotąd podano. Uważny czytelnik tego rozdziału
Strona:J. W. Draper - Dzieje stosunku wiary do rozumu.djvu/252
Ta strona została uwierzytelniona.