zwątpienie przelał on zwolennikom swoim, że zwykli byli mówić: „Niczego nie twierdzimy, ani nawet tego, że nic nie twierdzimy“. Epikur wpajał w uczniów zasadę, że prawdy niepodobna nigdy określić rozumem. Archezylaus, zaprzeczając wiedzy tak umysłowej jak zmysłowej, wyznaje publicznie, że nic nie wiedział, ani nawet o swojej niewiadomości! Ostatecznym wnioskiem, do którego doszła filozofia grecka, było to, że, z powodu sprzeczności w świadectwie zmysłów, nie zdołamy odróżnić prawdy od fałszu; oraz, że rozum tak jest niedoskonałym, że nie jesteśmy w stanie ręczyć za dokładność żadnego wywodu filozoficznego.
Możnaby się spodziewać, że objawienie boskie oświeci człowieka tak jasno i skutecznie, iż ukoi wszystkie wątpliwości i wszelki opór udaremni. Pewien filozof grecki, mniej od innych zrozpaczony, odważył się twierdzić, że współczesne istnienie dwóch religij, z których każda utrzymuje, iż została objawiona przez Boga Wszechmogącego, dowodzi, że żadna z nich nie jest prawdziwą. Ale przypomnijmy, że ludziom trudno jest przyjść do tego samego wniosku nawet względem rzeczy cielesnych i widomych, jeżeli się nie zapatrują na nie z jednego stanowiska. Gdy więc niezgoda i niewiara mąciły filozofię na lat trzysta przed narodzeniem Chrystusa, to i we trzy wieki po nim takaż sama niezgoda i niewiara zakłócała kościół.
Strona:J. W. Draper - Dzieje stosunku wiary do rozumu.djvu/256
Ta strona została uwierzytelniona.