Strona:J. W. Draper - Dzieje stosunku wiary do rozumu.djvu/320

Ta strona została uwierzytelniona.

Może ktoś powiedzieć, że papieże nie są winni temu wszystkiemu. Jakoż przypomnijmy sobie, że w ciągu mniej niż stu czterdziestu lat miasto zdobywali kolejno, Alaryk, Genseryk, Rycymer, Wityges, Totyla; że wiele gmachów obrócono na warownie. Wityges zburzył wodociągi i zniszczył Kampanię: Totyla splądrował pałac cezarów; a później nastąpiły oblężenia Lombardów; potem Robert Guiscard ze swoimi Normandami spalił miasto od kolumny Antonina aż po bramę flamińską, od Lateranu po Kapitol; dalej zdobył je i oszpecił konetabl Bourbon; a od czasu do czasu niszczyły je także wylewy Tybru i trzęsienia ziemi. Ale z drugiej strony przywiedźmy na pamięć oskarżenie Machiavellego; w swoich „Dziejach Florencyi“ powiada on, że prawie wszystkie najazdy barbarzyńców na Włochy odbywały się na wezwanie papieży, którzy przywoływali te hordy. Więc ani Got, ani Wandal, ani Normand, ani Saracen, ale papieże i ich krewniacy przyczynili się do zburzenia Rzymu! Wydobywali oni wapno ze zwalisk a gmachy klasyczne obracali na kopalnie kamieni na pałace książąt włoskich, zdobiąc kościoły ze starych świątyń.
Kościoły ze świątyń! Za to i za podobne rzeczy papieże muszą być odpowiedzialni. Przepyszne kolumny korynckie przerabiano na figury świętych. Wspaniałe obeliski egipskie pokrywano nadpisami papiezkimi. Zburzono Septizonium Sewera na ma-