nieść, każdy dobijać wszystkiego, oczywiście wszyscy starali się innych na dalszy plan usuwać. Chociaż ludność miasta na początku reformacyi spadła na ośmdziesiąt tysięcy, mnóstwo było jednak urzędników, a jeszcze więcej dobijających się o posady. Szczęśliwy wybraniec kardynałów miał tysiące miejsc do rozdania, z których bez miłosierdzia nieraz wyrzucał dawnych dygnitarzy; wiele posad tworzono jedynie dla zysku. Wcale nie zwracano uwagi na uczciwość i zdolności kandydata; zapytywano tylko, jakie usługi oddał lub może oddać stronnictwu? Ile może zapłacić za wyniesienie? Czytelnik amerykański doskonale zrozumie podobny stan rzeczy. Za każdym wyborem prezydenta przypatruje się on takim samym scenom. Obiór papieża przez konklawe dość jest podobny do wyboru prezydenta przez kongres. W obu razach pełno jest posad do rozposażenia.
Wilhelm Malmesburski powiada, że za jego czasów Rzymianie sprzedawali za złoto wszystko, cokolwiek jest zacnego i świętego. I po nim nie wiele było polepszenia; kościół przerobił się zupełnie na narzędzie do wyzyskiwania pieniędzy. Znaczne sumy zbierano we Włoszech; również znaczne wydobywano pod przeróżnymi pozorami z krajów sąsiednich, choć niechętnie dających. Najhaniebniejszą ze wszystkich rzeczy była sprzedaż odpustów na popełnić się mające grzechy. Religia włoska stała się sztuką łupienia ludów.
Strona:J. W. Draper - Dzieje stosunku wiary do rozumu.djvu/322
Ta strona została uwierzytelniona.