Strona:J. W. Draper - Dzieje stosunku wiary do rozumu.djvu/329

Ta strona została uwierzytelniona.

nawet takich dostojników jak arcybiskup kanterburski, pokrywały roje robactwa; wiemy to o Tomaszu Beckecie, przeciwniku jednego z królów angielskich. Dla zamaskowania brudów z konieczności hojnie używano pachnideł. Mieszczanie ubierali się w skóry, a takie ubranie, choć się codzień brudniejszem stawało, kilka lat noszono. Uważali się oni za zamożnych, gdy mogli raz na tydzień jadać świeże mięso na obiad. Ulice nie miały żadnych kanałów, ani bruku, ani latarni. Po zachodzie słońca otwierano okiennice i bez ceremonii wylewano pomyje na ulicę, ku niezadowoleniu przechodnia, torującego sobie drogę bladem światłem ręcznej latarni przez wązkie uliczki.
Eneasz Sylwiusz, później papież Pius II, bardzo wiarogodny i bezstronny pisarz, zostawił nam barwny opis podróży na wyspy Brytańskie, odbytej około r. 1430. Mówi on, że domy wieśniaków budowane były z kamieni układanych bez cementu; dachy były z darni, a wysuszona skóra wołowa służyła za drzwi. Pokarmy składały się z grubych płodów roślinnych, jak groch, a nawet kora drzewna. W niektórych okolicach nie znano chleba.
Lepianki z trzciny, pomazanej błotem, chaty z oplecionych kołów, piece torfowe bez kominów dające pełno dymu, barłogi brudu fizycznego i moralnego, rojące się robactwem, wiechcie słomy poobwijane około członków dla ochrony od zimna, chory na febrę wieśniak, bez żadnej pomocy, prócz