Gdy się tak rozwijał nowy system centralizacyi, poczęto śmiało wygłaszać zdania, które za dawnych czasów uważałyby się za gorszące: że cały kościół jest własnością papieża, z którą może co chce robić; że co jest przedajnością u innych, nie jest takową u niego; że jest on wyższym nad wszelkie prawo i przez nikogo nie może być pociągniętym do odpowiedzialności; że ktokolwiek jest mu nieposłusznym, winien jest śmierci; że każdy ochrzczony człowiek jest jego poddanym i musi nim przez całe życie pozostawać, czy chce czy nie chce. Do końca dwunastego wieku papieży nazywano namiestnikami Piotra; ale od Innocentego III zwano ich już namiestnikami Chrystusa.
Oczywiście monarcha absolutny potrzebuje dochodów; potrzebowali ich i papieże. Ustanowiono więc do czasów Hildebranda legatów. Czasami polecano im zwiedzanie kościołów, czasami jakieś wyłączne posłannictwo, ale w każdym razie udzielano im nieograniczoną władzę na przywożenie z za Alp pieniędzy. Ponieważ zaś papież posiadał moc nietylko stanowienia praw, ale i zawieszania ich działania, wprowadzono więc prawodawstwo, urządzające sprzedaż dyspens. Uwalniano tedy klasztory od sądów biskupich za opłatą pewnej daniny do Rzymu. Papież stał się teraz „biskupem powszechnym“; posiadał podwładną sobie juryzdykcyę we wszystkich dyecezyach i każdą sprawę mógł powołać przed swoje sądy. Stosunek jego do
Strona:J. W. Draper - Dzieje stosunku wiary do rozumu.djvu/339
Ta strona została uwierzytelniona.