Newton, domyślając się, że wpływ przyciągania ziemi czyli jej ciążenie, sięgać może aż do księżyca i stanowić siłę, która go zmusza do obiegania około ziemi, obrachował, że odbywając tę drogę, księżyc zbaczał ze stycznej trzynaście stóp na minutę; ale obliczywszy przestrzeń, jakąby spadające na powierzchnie ziemi ciała przebiegały na minutę i zmniejszając takową w stosunku odwrotnych kwadratów, przekonał się, że przyciąganie na drodze księżyca kazałoby ciału zboczyć przeszło piętnaście stóp. Dlatego Newton do czasu uważał hipotezę swoją za niedowiedzioną. Zdarzyło się jednak, że wkrótce potem Picard dokonał ściślejszego obrachowania stopnia; to zmieniło domniemany obszar ziemi, oraz odległość księżyca, którą mierzono promieniami ziemi. Newton ponowił obliczenia i, jak to opowiedziałem wyżej, przewidując, że rachunki wkrótce sie zejdą, uległ takiemu wzruszeniu, że musiał poprosić przyjaciela aby ich dokończył. Przypuszczenie utrzymało się.
Drugi przykład dostatecznie wyjaśni metodę, o której mówimy. Dostarczy go nam teorya chemiczna o flogistonie. Stahl, jej twórca, twierdził, że istnieje pierwiastek palny, który przezwał flogistonem, mający własność łączenia się z innemi ciałami. Otóż gdy się z nim łączyło to, co dziś nazywamy niedokwasem metalicznym, to powstał metal: gdy zaś flogiston usunięto, metal wracał do swojego ziemistego czyli utlenionego stanu. We-
Strona:J. W. Draper - Dzieje stosunku wiary do rozumu.djvu/374
Ta strona została uwierzytelniona.