Porównywając tedy zasady filozoficzne, na których się rozwijała nauka, z podstawami, na których klerykalizm spoczywał, dostrzegamy, że gdy pierwsza odrzucała tradycyę, dla tego ostatniego była ona główną podporą; gdy pierwsza zasadzała się na zgodności obliczenia z dostrzeżeniem, czyli na odpowiedniości rozumowania z czynem, ostatni opierał się na tajemniczości. Gdy pierwsza po prostu odrzucała własne teorye, jeźli się przekonywała, że takowe się nie zgadzały z przyrodą, ostatni szukał zasługi w wierze, która ślepo przyjmowała rzeczy niepojęte, i z upodobaniem zanurzała się w „sprawy przechodzące rozum“. Rozbrat pomiędzy niemi wzrastał nieustannie. Z jednej strony wyrabiało się uczucie pogardy, z drugiej nienawiści. Bezstronni widzowie jednozgodnie dostrzegali, że wiedza szybko podkopuje klerykalizm.
Matematyka tedy stała się głównem narzędziem poszukiwań naukowych, oraz umiejętnego rozumowania. Z jednej strony, można powiedzieć, sprowadziła ona działania umysłowe do procesu mechanicznego, gdyż jej symbole często oszczędzały trudu myślenia. Przyzwyczajenie do ścisłości rozumowania, które wyrabiała, odbiło się też na innych gałęziach wiedzy i sprawiło przewrot w świecie myśli. Niepodobna już odtąd było przestawać na cudownych dowodach, ani na tej logice, na której się opierano przez ciąg wieków średnich. Tym sposobem matematyka wpłynęła nietylko na
Strona:J. W. Draper - Dzieje stosunku wiary do rozumu.djvu/376
Ta strona została uwierzytelniona.