rzekając się jej w naukowych. Nieomylność bowiem odnosi się do wszystkich rzeczy i przypuszcza wszechwiedzę. Jeżeli ma wagę w teologii, to się powinna sprawdzać i w nauce. Czyż można pogodzić nieomylność papieztwa z tem mnóstwem błędów, w które, jak wiadomo, ono wpadało?
Zdaje się przeto, że należy odrzucić papiezkie domagania się, używania przymusu do podtrzymania jego widoków; zdaje się, że z całej siły zaprzeczyć wypada twierdzeniu, jakoby „inkwizycya miała być niezbędnie potrzebną wobec tegoczesnego niedowiarstwa“; należy w imię natury ludzkiej głośno zaprotestować przeciw okrucieństwu i grozie tej instytucyi. Bo czyż sumienie nie posiada praw niezaprzeczonych?
Nieprzebyta a ciągle rosnąca przepaść staje pomiędzy katolicyzmem a duchem czasu. Katolicyzm upiera się przy twierdzeniu, że ślepa wiara wyższą jest od rozumu; że tajemnice ważniejszemi są od faktów. Pragnie on być jedynym tłumaczem przyrody i objawienia, najwyższym sędzią wiedzy; stanowczo odrzuca całą nowożytną krytykę pisma świętego i nakazuje przyjmować biblii twierdzenia, poglądy zgodne z pojmowaniem teologów trydenckich; wyznaje otwarcie swą nienawiść ku wolnym rządom i konstytucyom, oraz oświadcza, że w zgubny błąd popadają ci, którzy poczytują pogodzenie się papieża z cywilizacyą nowożytną za rzecz możebną lub pożądaną.
Strona:J. W. Draper - Dzieje stosunku wiary do rozumu.djvu/445
Ta strona została uwierzytelniona.