Strona:J. W. Draper - Dzieje stosunku wiary do rozumu.djvu/94

Ta strona została uwierzytelniona.

można było dowieść, przytaczając opowiadanie o czemś innem, równie zdumiewającem. Pewien pisarz arabski, dotykając tej rzeczy, tak się wyraża: „Gdyby czarodziej jaki powiedział mnie: trzy więcej jest od dziesięciu, a na dowód tego przemienię tę laskę w węża, tobym się zdumiał na takie kuglarstwo, ale z pewnością nie zgodziłbym się z jego twierdzeniem“. Jednakże w ciągu tysiąca przeszło lat taka była logika powszechna i w całej Europie równie niedorzeczne twierdzenia przyjmowano z równie śmiesznymi dowodami.
Stronnictwo, które wzięło górę w cesarstwie, nie było w stanie zdobyć się na dzieła, mogące sprostać pismom wielkich myślicieli pogańskich; nie chcąc przeto zająć niższego stanowiska, musiało koniecznie zniechęcać ogół do nauki świeckiej, a nawet uciekać się do jej prześladowania. Z tej to konieczności politycznej wynikł ucisk Platonistów za Walentyniana: oskarżano ich o czary i wielu na śmierć wydano. Zawód filozofa stał się niebezpiecznym: uważano go za przestępstwo polityczne. Miejsce filozofii zajął pociąg do cudowności, do zabobonów. Egipt wielkich ludzi swoich, którzy unieśmiertelnili Szkołę Aleksandryjską, zamienił na niezliczone tłumy pustelników, mnichów mniszek i pustelniczek.