Strona:Jack London - Córa nocy.pdf/31

Ta strona została przepisana.

utrzymywała, te gorąca atmosfera kuchni pozbawi ją kiedykolwiek zmysłów. Tak też się stało. Pewnego dnia wycelowała we mnie rewolwer i uciekła w łodzi wraz z Siwaszami. Czółno wywróciło się na zatoce i wszyscy zginęli.
Trefethan zamilkł i na chwilę całą uwagę poświęcił swej szklance.
— No, dobrze — wtrącił Milner — a cóż się stało z dziewczyną? Przerwałeś opowiadanie właśnie w tem miejscu, w którem poczynało się stawać interesującem. Czyż nie mam racji?
— Rzeczywiście — potwierdził Trefethan. — A więc, jak mówiła sama, była dziką we wszystkiem, wyjąwszy pociągu naturalnego. Pragnęła jednak męża tych samych upodobań. Była bardzo miła w swej prostocie. Wyraziła życzenie abym stał się jej mężem.
— Cudzoziemcze — rzekła pewnego razu. — Podobasz mi się. Lubisz dziki tryb życia, inaczej nie zabrnąłbyś aż tutaj, próbując przebyć Góry Skaiste o tej porze roku. Kraj ten jest dobrym. Mało znajdziesz równych mu na świecie. Dlaczegożbyś nie miał się tu osiedlić? Będę ci dobrą żoną.
To mnie zaskoczyło. Widziałem, że czekała na odpowiedź. Nie potrzebuję was zapewniać, że propozycja jej kusiła mnie. Byłem nawpół zakochany w tej kobiecie. Wiecie zaś, że nigdy nie miałem żony. I teraz nawet, spoglądając wstecz na moje życie, nie potrzebuję dodawać, że była ona jedyną, do której zapałałem prawdziwem uczuciem. Ale