Strona:Jack London - Córa nocy.pdf/32

Ta strona została przepisana.

wszystko to razem wydało m! się nagle zbyt niedorzecznem. Zachowałem się więc jak gentleman i skłamałem. Powiedziałem, że jestem żonaty.
Przyjęła to spokojnie.
— Żona czeka pańskiego powrotu? — spytała.
Przytaknęłam.
— Kocha pana?
Potwierdziłem.
To było wszystko. Nigdy już więcej nie poruszyła tej sprawy ze mną, wyjąwszy jednego razu, ale wtedy była to pogróżka.
— Gdybym wyrzekła jedno słowo — powiedziała — wówczas nigdy nie opuściłbyś tego kraju. Jeśli wypowiem to słowo — zostaniesz. A jednak milczę. Nie chciałabym pożądać cię wbrew twej woli, szczególniej zaś gdybyś mnie wogóle nie chciał.
Poleciła przygotować wszystko potrzebne dla mej podróży. Wyruszyła wraz ze mną, aby mnie odprowadzić.
— Wstydzę się to mówić, cudzoziemcze — rzekła na pożegnanie. — Ale podobasz mi się. Lubię cię. Jeśli kiedykolwiek zmienisz swe poglądy, wtedy wróć do mnie.
Miałem jeszcze jedno życzenie. Pragnąłem pocałować ją przed rozstaniem. Wahałem się jednak. Nie wiedziałem jak to przyjmie. Powtarzam. Byłem nawpół zakochany. Ona jednak nieoczekiwanie zupełnie sama rozstrzygnęła tę sprawę.