Strona:Jack London - Córa nocy.pdf/79

Ta strona została przepisana.

i degenerata. Nieliczni zaprzyjaźnieni z nim chłopcy patrzyli nań jak na dziwowisko, obawiając się go potrochu. Każdego z nich przecież mógł wyprzedzić w biegu, zwyciężyć w pływaniu na dystans czy też w boksie. Żaden z chłopców nie ośmielał się walczyć z takim rywalem. Był zbyt zastraszająco silny i nazbyt szaleńczo rozhukany.
Mając zaledwie dziesięć lat uciekł w góry. Zaszył się tam w niedostępne miejsce i żył tak przez siedem tygodni, włócząc się całemi nocami. Dopiero po długich poszukiwaniach udało się wykryć schronienie dzikiego chłopca i sprowadzić go z powrotem do domu. A już zupełną zagadką dla otoczenia było czem żywił się przez cały ten czas mały włóczęga. Nie mówił o tem nigdy. Nikt też się nie dowiedział o tych królikach, które chłopiec zabijał w norach, o przepiórkach które chwytał i pożerał, o kurczętach które kradł nocami farmerom wprost z kurników, jak również o głębokiej jamie, którą sam sobie wygrzebał w ziemi. Jama ta miękko wysłana suchemi liśćmi i trawą służyła mu przez cały ten czas za wygodne i ciepłe schronienie. Przespał w niej wszystkie poranki.
Niezwykła tępota umysłu chłopca w godzinach rannych lekcyj oraz jego senność były równie dobrze znane w szkole jak i nadzwyczajna błyskotliwość pojętności w porze popołudniowej. Przez znienawidzone lekcje poranne zaledwie udawało mu się przebrnąć przy pomocy ściągania notatek kolegów. Zato lekcje odbywające się popołudniu były jednym