ko będzie bezpłatne. Wystarczy wejść gdziekolwiek i zażądać. Urządzimy tam piekło”.
W hali przy Ósmej ulicy, w pobliżu Broadway, przebraliśmy się w koszulki i hełmy, uzbroiliśmy się w pochodnie, wpakowaliśmy się do pociągu, szemrając, że nam nie dano ani kieliszka przez wyjazdem. Oh, ci politycy sprytnie się urządzili. W Haywards również nie dano nam pić. Najpierw pochód i zarób sobie na trunki, oto było hasło tej nocy.
Odrobiliśmy pochód. Potem otwarto szynki. Zaangażowano dodatkowo szynkarzy a pijacy tłoczyli się jeden przez drugiego przed każdym zaopatrzonym w trunki i jeszcze nie osuszonym szynkiem. Na zamiatanie szynku, lub mycie szklanek nie było czasu starczyło go ledwie na nalewanie. Brać żeglarska z Oakland miewa przy sprzyjających okolicznościach niezgorsze pragnienie.
Ten sposób tłoczenia się i przeciskania do bufetu był dla nas zbyt powolny. Trunki ostatecznie należały już do nas. Politycy dla nas je zakupili. Byliśmy na pochodzie i zarobiliśmy je sobie, nieprawdaż? To też zaatakowaliśmy bufet z boku atakiem skrzydłowym, usunęliśmy sprzeciwiających się szynkarzy i dorwaliśmy się do butelek.
Na boku odbijaliśmy flaszkom szyje, uderzając niemi o coś twardego, i piliśmy. Joe Goose i Nelsen umieli zachować miarę, pijąc mocną wódkę w pewnej ilości. Ja nie umiałem. Podówczas żywiłem jeszcze to mylne przeświadczenie, że trzeba pić co pod rękę podpadnie, szczególnie gdy nie trzeba za to płacić. Zamienialiśmy wzajemnie butelki, pociągnąwszy tęgi
Strona:Jack London - John Barleycorn.djvu/117
Ta strona została przepisana.