Strona:Jack London - John Barleycorn.djvu/163

Ta strona została skorygowana.

pójść do Y. M. C. A. i na kursy wieczorne, do kółek społecznych, do domów dla młodzieży. Jedyna odpowiedź: nie szliśmy tam. Jest to fakt niezaprzeczony. Nie szliśmy. I dziś w tej właśnie chwili, setki tysięcy takich chłopców jak ja i Louis czynią to samo. John Barleycorn wabi ich do swych ciepłych i wygodnych przybytków, przyjmuje ich w szeroko rozwarte ramiona i uczy ich stawiać pierwsze kroki na owej drodze, prowadzącej do zguby.


KONIEC TOMU PIERWSZEGO