Żegluga moja na rybackim statku trwała tydzień, poczem wróciłem, gotów rozpocząć studja uniwersyteckie. W dalszym ciągu tego tygodnia nie piłem już więcej. Ażeby uniknąć alkoholu musiałem też unikać mych dawnych przyjaciół, albowiem na drodze przygód czyha John Barleycorn. Łaknąłem alkoholu owego pierwszego dnia, natomiast nie pragnąłem go już podczas dni następnych. Wyczerpany mózg odpoczął. Nie miałem też z tego powodu żadnych wyrzutów sumienia. Nie wstydziłem się, ani martwiłem z powodu orgji w Benicji owego pierwszego dnia, i przestałem o tem myśleć zupełnie, powracając z radością i zapałem do moich książek i studjów.
Lata minęły, zanim przypomniały mi się wydarzenia owego dnia i zanim pojąłem jego znaczenie. Wtedy i jeszcze długo potem, uważałem to poprostu za wybryk. Ale dopiero później, gdy umysł nieraz ogarniało znużenie, a wyczerpany mózg spowijała ciemna mgła, przypomniałem sobie i zrozumiałem tęsknotę za zbawczem oszołomieniem i orzeźwieniem, które dawał alkohol.
Strona:Jack London - John Barleycorn.djvu/192
Ta strona została przepisana.
ROZDZIAŁ XXIII