Strona:Jack London - John Barleycorn.djvu/230

Ta strona została przepisana.
ROZDZIAŁ XXX

Częściowo przyczyniły się do przezwyciężenia owej ciężkiej choroby drobiazgi, które sprawiały mi przyjemność; drobiazgi, nie mające nic wspólnego z problemami książkowemi, jak naprzykład, gra w piłkę wodną, puszczanie latawców, przejażdżki konne, konstruowanie bawidełek mechanicznych i tym podobne. W końcu obmierzło mi życie miejskie. Prawdziwy raj znalazłem na farmie w dolinie Księżycowej. Wyniosłem się z miasta, w którem trzymała mnie tylko muzyka, teatr i łaźnia.
Począłem się czuć dobrze. Pracowałem ciężko, forsownie uprawiałem sporty, i byłem bardzo szczęśliwy. Przestałem czytywać rzeczy naukowe i zacząłem uprawiać lekką lekturę. Nie studjowałem nawet i w dziesiątej części tyle co niegdyś. Interesowałem się wprawdzie jeszcze zasadniczemi kwestjami bytu, ale już z wielkiem umiarkowaniem. Albowiem poparzyłem sobie niegdyś palce, gdy uchwyciwszy kraj zasłony, zdarłem ją nieopatrznie. W mojem zachowaniu się nie brak było sporej dozy kłamstwa i hipokryzji; lecz były to kłamstwo i hipokryzja człowieka, chcącego