pozostaje nic innego, jak chwycić znów za kielich i zapomnieć.
Chwyciłem oczywiście za kielich, mimo zakazu. Zawsze piłem ilekroć John Barleycorn przywiódł mi ten wypadek na pamięć. Mimo to piłem z umiarem i rozwagą. Starałem się o to, aby jakość trunku była w najlepszym gatunku. Starając się o podniecenie, a nawet lekkie omroczenie, unikałem przytem trunków ordynarnych i upijania się. Mimochodem zaznaczę, że gdy ktoś zaczyna pić racjonalnie i z rozwagą, zdradza tem samem, jak daleko zabrnął na tej drodze.
Przestrzegałem w dalszym ciągu reguły, by nie pić ani kropli, zanim ostatni z tysiąca wyrazów nie zostanie napisany. Jednakże od czasu do czasu urządzałem sobie dzień wolny od pisania. W takich razach było mi obojętne, jak wcześnie zaczynałem pić, jako że przez to nie gwałciłem reguły. Kto nie przeszedł tej całej skali pijackiej, nie zrozumie tego postępu nałogu.
Strona:Jack London - John Barleycorn.djvu/243
Ta strona została przepisana.